sobota, 16 marca 2013

Rozdział III

Otworzyłam lekko oczy. Promienie słońca wpadające przez okno oślepiły mnie do tego stopnia, że musiałam je znowu zamknąć. Londyn i słońce? Chyba muszę to zapisać w kalendarzu. Takie rzeczy często się nie zdarzają. Wzięłam telefon do ręki i sprawdziłam, czy nie mam żadnych nieodebranych połączeń lub nieodczytanych sms'ów. Nic z tych rzeczy. Zachowuję się jak zakochana piętnastolatka. Miłość. Nie wiem, co myśleć o tym słowie. Kiedyś bardzo sobie ją ceniłam, a teraz jej nie chcę. A może chcę tylko sobie wmawiam, że tak nie jest? Nie wiem. Już sama nic nie rozumiem. Podniosłam się delikatnie z łóżka i podeszłam do okna, aby je otworzyć i wpuścić trochę świeżego powietrza. Moje fioletowe włosy związałam w wysokiego kucyka. Ciekawe jakby to było, gdybym miała włosy naturalnego koloru. W sumie to pewnie bym się przyzwyczaiła, ale ten kolor to mój znak. To mój charakter, moja osobowość. Inna niż wszystkie. Skierowałam się do łazienki, aby wziąć poranny prysznic. Uwielbiam jak ciepła woda spływa po moim ciele to mnie odpręża. Po piętnastu minutach wyszłam z kabiny. Stanęłam na przeciwko lustra i przejrzałam się. Nie wyglądam bardzo źle, ale kto by mnie chciał? Dziewczyna z problemami, uzależnieniami. Gdybym była chłopakiem sama bym nie chciała. Dlaczego Nathan zaproponował bycie moim kumplem? O co mu chodzi? Może on ma jakieś problemy z sobą? A może to zakład?! Dobra, za dużo myślenia o nim. Ubrałam się w miętowe szorty i białą bokserkę z nadrukiem. Czas na śniadanie. Kanapki z szynką powinny wystarczyć. Wzięłam nóż do ręki i posmarowałam kromki chleba masłem. Następnie położyłam plasterki szynki i usiadłam przy stole, aby skonsumować posiłek. Po kilku minutach talerz był pusty. Odłożyłam go do zlewu i poszłam do pokoju po telefon. Wciąż nic. Nagle znowu mnie naszła myśl o Polsce. Chcę tam wrócić. Nie na zawsze, ale na tydzień. Włożyłam buty i wyszłam z domu, zamykając za sobą drzwi. Pogoda była śliczna. Czułam, że dzisiaj uda mi się kupić te bilety. Tak, dziś jest mój dzień. Szłam przez miasto. Lotnisko nie było jakoś bardzo daleko. Godzina drogi od mojego domu. Słuchawki na uszy i minie to jak 5 minut. Muzyka chyba każdego uspokaja. Mnie też. No i lotnisko. Nie było mnie tu jakiś czas. Próbowała, ale nie wychodziło. Byłam zbyt słaba, dziś nie będę taka! Siła! Tego mi potrzeba. Skierowałam się do kasy. Na chwilę zatrzymałam się w połowie drogi i usiadłam na ławce. To nie jest takie proste jak mi się wydawało. Do odważnych świat należy, prawda? No właśnie! Do mnie też. Wstałam i niepewnym krokiem podeszłam do młodej kobiety, która mi sprzedała bilety. Udało się. Trzymam je w ręce. To dziwne. Cieszę się, że mam kawałek papieru w dłoni. Chociaż... To nie do końca tylko papier. To szansa na przełamanie moich słabości. Lot do Polski to najtrudniejsza rzecz, jaka mnie od dawna spotkała. Śmierć mamy, on. Tam są same złe wspomnienia. Jednocześnie połączone z tymi najlepszymi. Wspominam to, co najbardziej cenne i jednocześnie mam w głowie to, co najgorsze. To, co stało się potem. Jak wszystko runęło w jednej chwili. Chciałabym mieć mamę przy sobie. Móc ją przytulić, wypłakać się jej w ramię. Już nigdy nie będę mogła tego zrobić. Teraz widzę to wszystko, co zrobiłam źle, czego żałuję. Trochę za późno.
-Cześć! - wystraszyłam się i odwróciłam w stronę osoby, która mnie zaskoczyła. To był Nathan.
-Hej, co tu robisz? - przytuliłam się do niego w dziwny naturalny sposób.
-Musiałem kupić bilety na lot. Tym razem padło na mnie. - odwzajemnił uścisk i uśmiechnął się delikatnie.    
-Gdzie lecicie tym razem? - Nath był w zespole.
-Tym razem Niemcy. Nie przepadam za tym krajem, ale to nie ode mnie zależy. A ty co tu robisz?
-Ja przełamuję moją słabość. - podniosłam bilet w górę, aby mu pokazać, co kupiłam.
-Oooo, bilety do Polski. Pokaż. - wyrwał mi z ręki. - Na za tydzień, tak?
-Tak, a co?
-To super. Ja do Niemiec za 5 dni. To odwiedzę Cię w Polsce, co ty na to? - puścił mi oczko.
-Chcesz? Nie musisz tego robić. - jaki on kochany...
-Wiem, ale chcę. Chyba, że ty nie chcesz...
-Chcę! -chyba to powiedziałam zbyt szybko i głośno. Trudno.
-No to super. Będę na ciebie czekał na lotnisku w Polsce. - uśmiechnął się.
-Dziękuję. - pocałowałam go delikatnie w policzek.
-To ja cię odprowadzę do domu, co ty na to?
-Chętnie skorzystam. - włożyłam bilety do torby i ruszyliśmy przed siebie.
Szliśmy tak przez Londyn rozmawiając o koncercie, o mojej wizycie w Polsce, o naszych uczuciach. Zaraz, zaraz. Czy on mnie złapał za rękę? Tak! Zrobił to! Uśmiechnęłam się i kontynuowałam rozmowę. Może ta wizyta w Polsce nie będzie taka zła? Czuję, że Nathan mi pomoże. Muszę tylko pamiętać, żeby traktować go jako przyjaciela. Nikogo więcej. Ehhh, kogo ja oszukuję? Już jest dla mnie kimś więcej.

________________________________________________________________________________
No i udało się napisać. Ufff... Pewnie się Wam nie spodoba, ale napisałam. Nie wiem, co Wam napisać, więc poproszę tylko o komentarze ;)

3 komentarze:

  1. Jeszcze raz napiszesz pod kreseczką, że nam sie nie spodoba to osobiscie do ciebie przyjadę i coś ci zrobie!!
    Piszesz ZAJEBIŚCIE !!! I tyle na ten temat ;)
    Czekam na next :* Weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ją Zią. Żaden Nathan mnie za ręce nie łapie! Pedofil, gwałciciel jebany ;_;
    Cudownie *-* Kupiłam bilety do Polski? Na chuj mi. Ja tu jestem o.O
    A chyba, że o Nas chodzi. Nie masz lotniska złomie ._.
    Pewnie ja to na sms-a nie zasługuje, że rozdział dodany... Żartuję, przejdźmy do ciekawszego tematu. Wiedziałam, że coś naskrobiesz, takie piękne coś. Ale no za rekę, i przyjaciel? No wiem, ja to ze wsi to nie rozumiem tego.
    Ale no ten jaki tępy ON?!
    Nie znam!
    Dobra bo zaczyna mi walić. Dobranoc♥
    weny kotku <3

    OdpowiedzUsuń
  3. ^^ świetny rozdział. Czekam na NEXYA !
    Życzę weny :P

    OdpowiedzUsuń