-Co ty tu robisz? Śledzisz mnie? - próbowałam udawać złą, chociaż nie wiem, czemu cieszyłam się, że go widzę.
-Nie, znalazłem to. - podał mi mój dowód osobisty. - W sumie też tak. Śledziłem cię. Chciałem ci to oddać.
-Dzięki, ale nie mogłeś mi tego oddać koło sklepu na przykład? Mogłeś mnie zawołać.
-Po pierwsze, nie znam twojego imienia. Po drugie, chciałem wiedzieć gdzie mieszkasz.
-Jestem Gabrielle. - podałam mu dłoń, a on ją stanowczo, ale nie mocno uścisnął. - Możesz mi mówić Gab. Będzie krócej. No, gdzie mieszkam już wiesz.
-Miło mi, Nathan. - dlaczego on mnie tak przyciąga?
-Może chcesz wejść? - czemu ja o to zapytałam?
-W sumie to, czemu nie?
Wsadziłam klucz w zamek i przekręciłam go. Lekko pchnęłam drzwi, które cicho zaskrzypiały. Do najnowszych nie należą. Weszłam przodem, a za mną Nath. Zdjęłam bluzę i powiesiłam ją na wieszaku. Po chwili zorientowałam się, co zrobiłam. Za późno. Nathan odruchowo spojrzał się na moją rękę. To może ja jednak założę tą bluzę? Narzuciłam ją szybko z powrotem. -Coś ci się stało? - zapytał jakby smutny.
-Yhhhh, ten no, kot mnie podrapał. - głupszej wymówki nie mogłam wymyślić.
-Masz kota?
-Nie, to mojej... Koleżanki. - nie umiem kłamać.
-Mhm, nie umiesz kłamać. - uśmiechnął się.
-Skąd wiesz, że kłamię?
-Widać po tobie. - podciągnął rękaw i pokazał mi swoją rękę. - Też kiedyś miałem problemy. Teraz mam przyjaciół i jest lepiej.
-Gdybym miała przyjaciół może i by było lepiej, ale nie jest, bo ich nie mam.
-Mogę zostać twoim kumplem, chcesz? - uśmiechnął się.
-Dzięki, ale prawie się nie znamy. Nie wiesz, jaka jestem. Nie polubił byś mnie.
-Wątpię. Wydajesz się ciekawą osobą. To twoje zdjęcia? - wskazał na fotografie wiszące na ścianie.
-Tak, mojego autorstwa. A co?
-Są cudowne! Najbardziej mi się podoba to. - wskazał na czarno-białe zdjęcie unoszącego się dymu papierosowego, też je lubiłam.
-Dzięki. - chyba lekko się zarumieniłam.
-Nie ma za co. - uśmiechnął się. - Uczyłaś się gdzieś robić zdjęcia?
-Nie, robię to amatorsko.
-Na amatorkę to ty nie wyglądasz.
-A niby jak wyglądam? - zaśmiałam się, w jego towarzystwie czułam się dziwnie dobrze.
-Ślicznie. - po chwili zorientował się, co mi powiedział. - Przepraszam, chyba nie powinienem.
-Chyba nie, ale dziękuję. - dawno nikt mi czegoś takiego nie mówił. - Ty też jest całkiem niczego sobie.
-Dzięki. - wybuchnęliśmy śmiechem.
Gadaliśmy o wszystkim. Ile to już czasu minęło? Co?! Już 19? Rozmawiamy od 5 godzin? Boże, nigdy z nikim tyle nie gadałam. Poza tym skurwysynem. Czy ja? Nie, na pewno nie. Czy ja się nie zakochuję w Nathanie? Nie, to nie możliwe. Znam go od kilku godzin. Ja go po prostu lubię. Tak, to na pewno to. Ja przecież nikogo nie kocham. Jestem pusta. Bez uczuć.
-Ojej, już 19, ale się zasiedziałem. Będę musiał już lecieć.
-Szkoda... - co ja wygaduję?!
-Dasz mi swój numer?
-Pewnie. - wzięłam pierwszą, lepszą kartkę i zapisałam go, a następnie podałam mu.
-Czyli mogę dzwonić?
-Oczywiście. - zaśmiałam się.
Odprowadziłam go do drzwi. Jakoś było mi tak ciepło w sercu, dziwnie. Wtedy on zrobił to. Przytulił mnie. Od tak dawna nikt mnie nie przytulał, że nie wiedziałam jak się zachować, ale odwzajemniłam uścisk. Chwilę później wyszedł. Zamknęłam za nim drzwi i zsunęłam się po nich. Siedziałam na podłodze i myślałam. Nagle naszła mnie ochota, aby wyjechać do Polski. Pójść na grób mamy. Muszę zamówić bilety lotnicze. Tym razem mi się uda. Wiem, że to zrobię. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek telefonu. Wstałam i skierowałam się do pokoju. Kto to może być? Nikt do mnie nie dzwonił od.... No właśnie, od kiedy? Już wiem! Od czasu, kiedy nie uregulowałam rachunku i musiałam go zapłacić. W sumie to po co mi telefon? Dobra, może tak odbiorę?
-Halo? O cześć! Nie, nie dałam złego numeru. - Nathan chciał się upewnić, czy dałam mu dobry numer. - Mhm, tak. Pamiętam. Dobrze. Pa!
Jakie to kochane... Co ja robię?! Gab opamiętaj się! Dobra, gdzie moje papierosy? O są! Zapalniczka poszła w ruch. Po chwili dym wypełnił całe moje płuca i pokój. W sumie to nawet nie wiem, czemu zapaliłam. Zawsze palę z jakiejś przyczyny. Teraz żadnej nie czuję. W sumie to czuję jakąś taką dziwną pustkę, odkąd wyszedł Nathan. Tak jakby zabrał kawałek mnie. Czemu ja go poznałam? Czemu to on miał tą cholerną zapalniczkę? Czemu jej nie wzięłam? Było dobrze tak jak było! Rozpłakałam się. Nie mam już siły. To wszystko mnie przerasta! Usiadłam na parapecie. Nawet nie zauważyłam, kiedy zaczął padać deszcz. Teraz pogoda była adekwatna do mojego nastroju.
______________________________________________________________________________
Ja się nie nadaję do pisania. -,- Nie umiem tutaj pisać dłuższych rozdziałów. Jak zwykle Was zawiodłam ;( Przepraszam :(
Przepraszam za naruszenie praw autorskich Sykesówny. Tekst z kotem był jej. xD
Nie pierdol mi tutaj -,-
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział, zajebiste opowiadanie. AMEN.
Nie kłóc się więcej ze mną o to !!!
Czekam na next. Dziękuje :*
Tak zawiodłaś i to bardzo. No mowię bardzo. Nie było buzi buzi. Nie seksu nie chcę. Ale miłosć, kwiatki, i te inne duperele na które osobiście rzygam.
OdpowiedzUsuńNo to ten KOT MNIE PODRAPAŁ. Przepraszam bardzo, ale to jest tekst mojego autorstwa. Prawa jakieś chyba mam?!
Czarne Malboro? Powiedz, że to czarne malboro! :D MUSI.
Miłość rośnie wokół nich :3
YaaaY ^^
To będzie po prostu CUDOWNE. Ale no w Polsce się coś stanie. Wyczuwam to!
Nathan to mój brat bitch ;]
do następnego popierdolona osóbko ♥
boskie.
OdpowiedzUsuńnormalnie dawaj next. :)))
Świetne, no ale czego innego się po tobie mamy spodziewać ;)
OdpowiedzUsuńczekam na następny i zapraszam do siebie :
http://missyoutw.blogspot.com/
Działam cuda bitch ;3
OdpowiedzUsuńskarpetki madafaka xd
keybord madafaka xd
batman madafaka xd
MALBORO ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
♥ Świetny *.* Błogammmmmm o nexta!!!! JUŻ !
OdpowiedzUsuń