sobota, 30 marca 2013

Rozdział VII

Obudziłam się wtulona w Nathana. Oboje leżeliśmy w jakichś dziwnych pozycjach, a pościel była rozwalona na całym łóżku. Co my robiliśmy w nocy? Gadaliśmy, a potem... Potem się całowaliśmy  i poszliśmy spać, przecież. A, nie ważne, pewnie mamy niespokojny sen czy coś. Czy to co się wydarzyło wczoraj to była prawda? Jestem w hotelu, w Polsce, więc czemu miałaby to być nieprawda? Wszystko zdarzyło się! To i tak nie zmienia faktu, że nie mogę w to uwierzyć. To zbyt piękne, zbyt nierealne, a jednak. Koło mnie śpi najwspanialszy chłopak na całym świecie i w dodatku mnie kocha. Odwróciłam się plecami do Nathana, aby wstać i poczułam jak jego ręka zaciska się na moim brzuchu, a jego twarz zbliża się do mojej. Po chwili na moim policzku został złożony słodki buziak.
-Dzień dobry. - uśmiechnął się lekko.
-Cześć. - odwzajemniłam uśmiech.
-Jak się spało?
-Z tobą zawsze się będzie dobrze spać. Szkoda, że to jeszcze tylko 3 noce...
-W Londynie też możesz ze mną spać. - puścił mi oczko.
-Ja w innym mieszkaniu, ty w innym, ale razem. - zaśmiałam się.
-Możesz nocować u mnie, przecież.
-Czasami mogę, ale częściej będę spędzała noc we własnym łóżku.
-To co będziemy dzisiaj robić? - zapytał, zmieniając temat.
-Nie mam konkretnych planów, a ty?
-Możemy spędzić cały dzień w łóżku. - pocałował mnie tak jak robił to wczorajszej nocy.
-Zabawny jesteś. - zaczęłam się śmiać. - Nie będziemy marnować całego dnia na ślęczenie w łóżku.
-Czemu? - udawał smutnego.
-Bo nie! - krzyknęłam i wykorzystując jego zmieszanie szybko wyskoczyłam z łóżka i biegiem skierowałam się do łazienki, zamykając za sobą drzwi.



Wzięłam szybki prysznic, który zajął mi kilka minut. Nie lubię przedłużać czynności, które mogą mi zająć chwilę. To marnowanie czasu. Założyłam szlafrok na moje lekko wilgotne ciało. Chciałam sięgnąć po ubrania, ale na śmierć zapomniałam o tym, że nie mam ich w łazience. Muszę z niej wyjść i wyjąć z szafy coś  do przebrania. Lekko nacisnęłam klamkę i rozejrzałam się, czy nie ma go w pokoju. Nigdzie go nie widziałam. Na palcach przeszłam do szafy. Chyba wyszedł. Zaczęłam w niej grzebać, szukając mojej ulubionej bluzy. Znalazłam! Kiedy ją wyciągałam poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu. Słowo 'ktoś' jest tutaj w sumie zbędne, bo wiedziałam, że to Nathan.
-Za ucieczkę musi być kara. - obrócił mną w ten sposób, że teraz byłam zwrócona twarzą do niego.
-Oj, przestań. Zajęłam tylko łazienkę. - wplotłam wolną dłoń w jego włosy.
-Tylko?! Uciekłaś mi!
-To teraz zostanę, tylko pójdę się przebrać, okej?
-Myślisz, że cię teraz puszczę?
-Oczywiście, że mnie puścisz.
-Dlaczego?
-Bo jestem głodna, a chyba wiesz, że jak kobieta głodna to jest zła.
-Idź się ubieraj! Z moją siostrą się nie da żyć jak jest głodna! Szybko! - zaczął grzebać w szafie w poszukiwaniu jakichś spodni dla mnie, zabawny jest.
-Dzięki. - zaczęłam się śmiać, kiedy podał mi to, czego szukał.
Wzięłam jeszcze tylko bieliznę, przez ramię przerzuciłam czarne rurki i skierowałam się do łazienki. Spodnie wchodziły ciężko, co znaczy, że muszę schudnąć, ale to dopiero jak wrócę do UK. Teraz nie będę sobie niszczyć tak pięknego czasu jakimś odchudzaniem. No i już jestem ubrana. Szczotka do włosów i kosmetyczka są w zasięgu mojej ręki. Jeszcze tylko 10 minut i jestem gotowa. Oho, farba schodzi. Wrócę do domu to muszę je znowu pofarbować. A może by tak wrócić do naturalnego koloru... Nie, jeszcze nie teraz. Ostatnie pociągnięcie tuszem i gotowe! Wyszłam z łazienki i zobaczyłam Nathana, który leżał na łóżku. Bez koszulki wyglądał zabójczo, musiał zacząć niedawno chodzić na siłownię, bo zaczęły mu się zarysowywać mięśnie. Skierowałam się w jego stronę, aby położyć się obok na łóżku.
-To teraz ty idź się ubieraj i idziemy na śniadanie. - pogoniłam go.
-Dobrze, dobrze. Dla ciebie wszystko. - pocałował mnie w policzek i wstał po ubrania.
Mnie szykowanie zajęło około dwudziestu minut, a on tam siedzi już pół godziny. Co to ma być? O, właśnie wychodzi. Udało mu się.
-Co ty robiłeś tam tyle czasu?
-Widzisz te włosy? - wskazał na nie palcem.
-No widzę, zapuszczałeś je? - moja ironia zawsze najlepsza.
-Ha ha ha, bardzo zabawne. Doprowadzenie ich do takiego stanu trochę zajmuje. Nie mogę się pokazać w towarzystwie mojej najpiękniejszej dziewczyny jak jakiś wieśniak. - pocałował mnie w czoło.
-Nie słodź tyle, bo głodna jestem. Proponuję KFC.
-Coraz bardziej mnie zaskakujesz...
-Czemu?
-KFC jest tuczące i dziewczyny, które znałem nie jadały tam.
-Nie jestem taka jak wszystkie inne. Chyba to wiesz. - uśmiechnęłam się.
-Masz rację. Chodźmy. - złapał mnie za rękę i wyszliśmy.
Zdecydowaliśmy się dzisiaj na spacer. Słońce grzało, my rozmawialiśmy, gdzieś w tle było słychać ptaki.
Randka idealna. Ale zaraz... Czy to randka? Skoro jesteśmy parą, bo sam mnie nazwał swoim chłopakiem to chyba tak. Nie będę o tym myśleć. Po prostu będę się cieszyć chwilą. Tak będzie najlepiej. Tylko czemu te dwie dziewczyny rozmawiają między sobą, dziwnie podskakują i wskazują na nas? O co im chodzi?
-Nathan... Spójrz na te dzieci. - skinęłam głową w ich kierunku. - Co się im dzieje?
-Nie mam zielonego pojęcia. Nie przejmuj się tym.
Cały czas szliśmy za rękę. Może mi to nie powinno przeszkadzać, a jednak przeszkadzało, że te dziewczyny się patrzą na nas. W końcu zaczęły się zbliżać w naszym kierunku. Chyba się dowiem, o co chodzi.
-Czy ty jesteś Nathan Sykes? - zapytały na wdechu.
-Nie rozumie po polsku. - odpowiedziałam im, to chyba logiczne, że nie umie tego języka.
The WANTED byli początkującym zespołem. W Polsce jeszcze nie tak bardzo znanym, ale jak widać ktoś kojarzy Nathana Sykesa. Pierwszy raz widziałam jak pozuje do zdjęć i rozdaje autografy. Jest taki swobodny, taki nieskrępowany tym, co robi.
-A ty jesteś jego przyjaciółką? - zapytała jedna z dziewczyn.
-Ja... - zaczęłam.
-Nie, to jest moja dziewczyna. - wtrącił się Nath, przyciskając mnie mocniej do siebie.
-Nie pasuje do ciebie. - skomentowała druga.
-Cóż, przeciwieństwa się przyciągają. - uśmiechnął się.
-Może... - ta dziewczyna dziwnie na mnie patrzy, jakby chciała mnie zabić.
-Przepraszam, ale musimy już iść. - powiedział szybko ciągnąc mnie za sobą.
Byliśmy już blisko celu. Jeszcze kilka minut dzieliło mnie od zaspokojenia głodu. Teraz zwykłe KFC nabrało nowego znaczenia. Z nim wszystko było inne, lepsze. Teraz będzie lepiej, a na pewno żyletka pójdzie w odstawkę, bo korzystać z niej nie zamierzam. Nie jest potrzebna. Nie będę niszczyć mojego cudownego życia, które i tak się w końcu zniszczy...Zawsze tak jest. Po raz kolejny Nathan przerwał moje rozmyślania.
-Co ci kupić? - zapytał mnie, a ja nawet nie zauważyłam jak i kiedy dostaliśmy się tutaj.
-Obojętne mi, co chcesz.
-To ci zamówię to samo, co mi.
-Okej.
Zamówienie zostało złożone i zapłacone. Tyle, że Nath chciał już wracać do hotelu, więc wziął dwa duże zestawy na wynos. Wziął siatkę i mogliśmy już wracać, co prawda ja nie chętnie, ale dla niego zrobię wszystko. Droga powrotna zajęła nam mniej czasu, bo tym razem nikt nas nie zaczepił. Niestety, kiedy dotarliśmy na miejsce jedzenie było już zimne. Na szczęście mamy mikrofalę w apartamencie, więc mogliśmy podgrzać jedzenie. Siadłam po turecku na łóżku, a Nathan koło mnie. Nie rozmawialiśmy, bo byliśmy skupieni na jedzeniu. Byłam taka głodna, że cały zestaw pochłonęłam w niecałe 15 minut. W sumie to
wczoraj nawet kolacji nie jadłam, bo przez te wszystkie emocje i w ogóle po prostu zapomniałam o tym. Chwilę po mnie skończył Nathan. Cały dzień wygłupialiśmy się, rozmawialiśmy, graliśmy w gry na konsoli, którą mamy w pokoju, śmialiśmy się i oglądaliśmy filmy. Taki dzień mógłby się powtarzać do końca mojego życia. Był cudowny. Nie spotkało mnie nic złego. To takie dziwne. Czyżby teraz miało być lepiej? Mam nadzieję. Życie z Nathanem mogłoby być cudowne. Każdy dzień taki jak ten. Kłócić się, a potem godzić. Przepraszać... Z nim mogłabym nawet na drugi koniec świata pójść. Byle tylko z nim. Mam nadzieję, że to on będzie tym na zawsze. Nigdy nikogo tak nie kochałam. Jak sobie pomyślę, że niedawno go poznałam to nie mogę w to uwierzyć. Tyle już o nim wiem, ale wciąż wielu rzeczy też nie wiem... Czuję, że jeszcze będę miała szanse je poznać. Zerknęłam na zegarek. Dochodziła już 21 wieczorem.
-Pójdę założyć piżamę. - uśmiechnęłam się.
-Dobra, ja poczekam. Wejdę po tobie. - odpowiedział.
-Okej.
Ruszyłam do łazienki. Jak zwykle prysznic, wieczorna toaleta. Nic nadzwyczajnego. Ubrania tym razem wzięłam ze sobą. Kolejny raz tego błędu nie powtórzę. W sumie, gdyby Nathan miał mnie całować za każdym razem.... Mogłabym cały czas zapominać ciuchów, ale po co skoro i tak mnie całuje? Ja i moje głupie, wieczorne rozmyślania. Jestem już gotowa. Mogę teraz wpuścić Nathana. Nacisnęłam klamkę od drzwi i weszłam do sypialni. Nath siedział na łóżku.
-Łazienka wolna. Idziesz? - zapytałam, siadając koło niego.
-Mhm... - był nieobecny.
-O czym myślisz? - zadałam mu kolejne pytanie.
-O nas.
-I co wymyśliłeś?
-Miałaś kogoś oprócz Marcina? - zaskoczyło mnie to pytanie.
-Nie, tylko ciebie. A ty miałeś kogoś? - odpowiedziała mi przeciągła cisza. - Jeśli miałeś to możesz mi powiedzieć. Przecież to przeszłość. Nie mamy na nią wpływu.
-Miałem kilka dziewczyn. Na jednej bardzo mi zależało. Byłem z nią 3 lata. Któregoś dnia poszedłem do niej do domu, aby jej powiedzieć, że kocham ją i chcę z nią spędzić resztę życia. Znalazłem ją nieżywą w jej pokoju... - głos mu się załamał. - Przedawkowała leki. W kilka dni potem zacząłem się ciąć.Zaliczyłem nawet próbę samobójczą. Nie mogłem nad niczym zapanować. Nie chciałem bez niej żyć. Zastanawiało mnie, czemu to zrobiła.
-Przykro mi.
-A wiesz, co? Mnie teraz już nie. Gdyby nie to pewnie wciąż byłbym z nią, nie poznałbym ciebie...
-Może byś miał lepsze życie beze mnie?
-Nie wolno ci tak nawet myśleć! - gwałtownie się podniósł.
-Dlaczego?
-Bo cię kocham! - wykrzyczał to.
Te słowa dziwnie na nas podziałały. W tym momencie górę nad nami wzięły emocje, głównie namiętność i
pożądanie. Wiem, że Nath czuł to do mnie już wcześniej, ale teraz... Czy na prawdę do tego dojdzie? Całowaliśmy się tak zawzięcie jakby miał to być nasz ostatni raz. Jakbyśmy mieli się za chwilę rozstać. Nath podniósł mnie, a ja swoimi nogami oplotłam jego ciało. To wszystko działo się tak szybko, że nie mogłam nawet tego przemyśleć. Nie zamierzałam. Mogło by się okazać, że bym się rozmyśliła, a tego nie chciałam. W tym momencie liczył się tylko on, tylko to, do czego bardzo prawdopodobnie zaraz dojdzie. Marzyłam teraz tylko, o tym, żeby każdy milimetr mojego ciała należał do niego i do nikogo więcej. Czułam jego usta na moje szyi, dekolcie, dosłownie wszędzie. Dziwny dreszcz przeszedł po moim ciele. Nigdy czegoś takiego nie czułam. Położyliśmy się na łóżku. Ani na chwilę nie przerwaliśmy tej fali pocałunków. W końcu pozbyliśmy się naszych ubrań. Przez chwilę czułam się skrępowana. Nathan chyba to zauważył.
-Chcesz przestać? - zapytał w ostatniej chwili.
-Nie. - lekko pokręciłam głową.
Stało się to, czego tak bardzo pragnęłam, a jednocześnie bałam się. Chyba niepotrzebnie. Chwila zapomnienia czasem się opłaca. Nie żałuję. Leżąc w łóżku czuję jak dłoń Nathana delikatnie gładzi moje ciało. Idealne zakończenie wspaniałego dnia.


_________________________________________________________________________
Wiem, że do do dupy, ale pamiętajcie, że JA TAKICH RZECZY NIE PISZĘ. Jakby komuś nie pasowało czy coś to zawsze macie swoją wyobraźnię, swoje pomysły. Chcecie to sobie opiszcie po swojemu, nie to nie. Wasze życie. Jako, iż mam problemy z pisaniem idę na chorobowe ;) Do kiedyś tam.



6 komentarzy:

  1. Jezu jakie emołszyn O.o ta fanka, naprawdę myślałam, że się na nią rzuci lub coś w tym stylu...
    Zajebiście to wręcz wymyśliłaś, naprawdę...
    Wiesz, że cię kocham? Napewno :D
    Na żadne chorobowe nie idziesz, tylko piszesz następny rodział, bo chyba umrę jak go zaraz nie dostanę :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Yeeey ^^ jaki cudny *-----------* emocje to to co lubie <3 ŚWIETNIE PISZESZ I NA ŻADNE CHOROBOWE NIE IDZIESZ. BO.JA.CZEKAM.NA .NASTĘPNY!! Weny :333

    OdpowiedzUsuń
  3. JEZUUUUUUU........ JA CHCE CIĄG DALSZY.. TYLKO NIE KARZ MI CZEKAC *..************

    OdpowiedzUsuń
  4. no i zajebiście ;3
    wreszcie sexytime :D
    a Ty ciole na żadne chorobowe nie idziesz ;*
    czekam już z niecierpliwością na nexta <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Ją deeeklu ♥
    LUDZIE SEXYTIME BYŁBY LEPSZY, ALE KOMP MI NIE DZIAŁAŁ ;(
    SORRY. ;|
    A TOO JEEEST TAKIIIEEE CUDOWNEE ♥
    JAK JA JĄ ZABIJĘ TO JĄ ZABIJE. -.-AMEN.
    CHOROBOWE? SERIO ;_;

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej cudowny rozdział. Czekam na kolejny a przy okazji zapraszam cię na mojego bloga : http://opowiadania-klamatynka.blogspot.com/ Zapraszam do komentowania. Mam nadzieje,że ci się spodoba <3 :*

    OdpowiedzUsuń